Ron wszedł powoli do jaskini, która powitała go wilgotnym, ziemistym zapachem. Omiótł ją wzrokiem, po czym bez słowa udał się w jak najbardziej oddalony od miejsca spoczynku Liarry kąt. Wciąż w milczeniu, zatoczył kilka kółek w miejscu, po czym ułożył się do snu, zakrywając czarny węgielek nosa swą gęstą, rudą kitą. Zamknął oczy. Wykonał jeden głośniejszy wydech, po którym jego oddech przybrał już spokojny, miarowy rytm.
- Dobranoc – usłyszał. Wychwycił w głosie wilczycy chłód. Nie dało się nie zauważyć, że jej grzeczność była wymuszona.
- Dobranoc – odpowiedział cicho, mając nadzieję, że w jego głosie nie dało się dosłyszeć nuty irytacji wywołanej przerwaniem procesu usypiania.
Nie minęło dużo czasu, a od strony wilczycy zaczęły dobiegać liczne… pochrapywania? No, może niekoniecznie to, ale oddech miała ciężki, co nie było z resztą dziwne, biorąc pod uwagę budowę jej ciała. Silne, zahartowane w górach płuca, z pewnością pobierały więcej powietrza niż te u przeciętnego wilka. Ron z niezadowoleniem wyciągnął jedną z łap spod swojego ciała i przygniótł nią swoje uszy, by choć trochę stłumić dźwięki. Nie miał ochoty budzić Liarry i wdawać się z nią w awanturę; w końcu to i tak sytuacja na, miał nadzieję, jedną noc.
*
Obudził się jeszcze przed świtem. Nie miał ochoty na przewracanie się z boku na bok w jaskini, toteż wstał, wygiął zesztywniały kręgosłup w łuk, aby go rozciągnąć, i ostrożnym krokiem ruszył przed siebie. Starał się stąpać cicho, aby nie obudzić Liarry – wolał sobie nawet nie wyobrażać, jaką reakcje mogłaby u niej wywołać tak wczesna pobudka! Kiedy więc, przeszedłszy zaledwie parę kroków, spojrzał w stronę jej legowiska, ogarnęło go zdziwienie – posłanie było puste. Ruszył przed siebie, już pewniej stawiając łapy. Opuściwszy jaskinię, rozejrzał się na boki, zastanawiając się, w którą stronę się udać. Jego wzrok spoczął na spowitej w ciemności sylwetce Liarry, która oddalała się na tle polany. Lis, wiedziony czystą ciekawością (no, może bardziej podejrzliwością), postanowił siedzieć jej na ogonie.
Liarra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz