sobota, 16 grudnia 2017
Liarra (CD Ron) - "Tęsknota"
Szła przez płożące się maliny, wbijając sobie w opuszki łap kolce, na co tylko zagryzła szczękę nie chcąc robić z siebie ofiary. Była głodna i niewyspana. Tutejszy klimat był dla niej za ciepły, mimo, iż Eros wybrała dla niej najchłodniejszy sektor. Wilczyca po chwili zatrzymała się i spuściła łeb, wydychając ciężko lodowate powietrze, które przez wilgotny, mglisty, i ciepły poranek przybrało formę bialuteńkiego, gęstego dymu. Zamknęła zła oczy, czując, że jest głodna, i to bardzo. Musiała coś zjeść, szybko, inaczej straci zupełnie siły, a wtedy już w ogóle nie wróci do domu. Po chwili stanęła, i zastrzygła ogromnymi uszami, patrząc przerażona przed siebie. Słyszała ciche piski, przypominające skrobanie pazurami o metal. A takie odgłosy, mogło wydawać tylko jedne zwierzę. Puściła się biegiem, a ciężkie uderzanie łap o ziemie z pewnością płoszyło wszelką zwierzynę dookoła. Zatrzymała się w spowitym mgłą zagajniku, unosząc łeb.
- Nie wierzę... - Powiedziała cicho oczarowana, widząc dużego ptaka siedzącego na gałęzi.
Wyglądał jak Feniks, jednak ten był niebieski, a na piórach ogonowych malowało się coś na rodzaj lodu. Jak widać nie tylko ona uciekła ze swojego domu. Kiedy dość pokaźnych rozmiarów ptaszysko wzbiło się do góry, i zaczęło pikować na dół, wilczyna zaczęła się z nim ścigać, chociaż nie miała za dużych szans. Patrząc za siebie, zobaczyła smugę lodu, jaką obydwa zwierzęta zostawiły po biegu.
- Brakuje mi gór i lodu i śniegu. I domu - Powiedziała cicho, przejeżdżając łapą po topniejącym lodzie.
Uniosła zawiedziona łeb, kiedy niemowy przyjaciel zaszybował na niebie, i odleciał, w poszukiwaniu lepszych warunków do życia. Wilczyca dopiero teraz zobaczyła lisa, kiedy ten niezdarnie nadepnął na gałąź.
- Co to jest - Powiedział rudzielec, patrząc z niesmakiem na lód, a raczej jego resztki. Coraz bardziej dziwne zachowanie Liar mu się nie podobało.
- To... Sama nie wiem. Każde stworzenie z mojej krainy tak ma. Zostawia po sobie smugę lodu, kiedy jest nam za ciepło.
Popatrzyła na właściciela rudej kity z wyższością, jednak nie na długo. Postawiła uszy, coś czaiło się w krzakach...
Ron?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz