- Daleko jeszcze? - zagadnął zniechęcony lis.
Westchnęła cicho. Coraz bardziej żałowała swej decyzji, odnośnie przyjęcia chytrego Rudzielca do stada. Nie lubiła, jednak spisywać kogoś na straty - Może w środku jest zupełnie inny?
Wdepnęła w rozległą kałużę, ochlapując Ron'a, który odskoczył i syknął cicho pod nosem.
- Nie. Zostały z dwie-trzy minuty... - odparła.
Nagle coś głucho łupnęło o ziemię. Przed jej oczyma stanęło wysokie, dziwaczne stworzenie.
Czuła, że oczy jej błysnęły. Był to najprawdziwszy egzemplarz Wolferoon'a!
Coś zaniepokoiło ją, jednak. Stworzenia te zamieszkują wierzchołki gór, lub wysokie granie, a nie Araykę. Ani południową, ani północną, a już na pewno nie równiny, na jakich się znajdują.
Tymczasem przybysz pochylił łeb i położył po sobie długie uszy.
Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to blizna rozchodząca się od środka pobielałego oka. Ewidentnie nikt o nią wcześniej nie zadbał; rana, w prawdzie, zespoiła się, lecz niektóre skrawki rozdartego mięsa, wciąż świeciły charakterystycznym dla nagiej skóry różem. A taka blizna winna pokryta być, przynajmniej szczenięcym meszkiem, zwłaszcza, że nie wyglądała na wcale taką nową.
- Witam... - jako pierwszy rozbrzmiał przenikliwy głos Ron'a.
- Witam. - Wilczyca odparła krótko, z charakterystycznym dla mieszkańców gór szorstkim akcentem.
- Mogę wiedzieć, co Cię tu sprowadza? - wyrwało jej się.
Wolferoon spojrzał jej prosto w oczy i odrzekł:
- Lodowce zasypały moją jaskinię. Musiałam znaleźć jakąś drogę ucieczki, więc udałam się w dół zboczy. Po długiej tułaczce trafiłam tutaj...
Jej głos zdawał się być pełen bólu i taki prawdziwy... Nie mogła, po prostu nie mogła nie mówić czystej, niczym nie zmąconej prawdy.
- Możesz zakwaterować się na moich terenach... Warunki, pewnie nie będą Ci sprzyjały, lecz cóż poradzić - tylko tyle mogę Ci zaoferować.
Wilczyca postawiła uszy.
- Byłabym dozgonnie wdzięczna. Jestem Liarra - Liar.
- A ja Eros. Miło mi Cię poznać. Chodź; zaprowadzę Cię.
Ruszyli razem, wydeptaną przez dziką zwierzynę ścieżką, a gdy Liar się oddaliła, Rudzielec, który dotąd milczał przemówił:
- Ona jest jakaś dziwna... Kłamliwa. Nie powinnaś jej ufać.
Kłamliwa? Nie godna zaufania? Możecie sobie przybić piątkę...
Liar? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz