<Chcę tylko przypomnieć, że akcja opowiadania dzieje się na początku grudnia, jeszcze wtedy, gdy aktywni byli tylko Rogue, Ron i ja. Liarra doszła dopiero potem, a zatem umownie stwierdzić możemy, iż pod koniec dnia reprezentowanego w moim odpisie. Pozdrawiam~>
Postawiła uszy. Zdziwiła ją nagła szybkość wyrzucanych przez pysk stwora słów, tym bardziej, że wcześniej zastanawiał się chwilkę, nim dobrał każdy pojedynczy wyraz. Teraz, jednak postanowiła grzecznie udzielić odpowiedzi na zadane pytanie.
- Dosłownie chwilkę przed tym, jak Cię spotkałam zauważyłam Lisa, który oznajmił, iż chętnie dołączy do watahy - przerwała, pozwalając Rogue'owi przyswoić tę informację, w między czasie rzucając krótkie: "Nie uwierzysz, jak bardzo przez tę chwilę zmieniła się pogoda... To typowe, ale wciąż mnie dziwi...". - Ma na imię Ron i jest dość... Lisiasty... No, wiesz. Sprytny, skoczny, arogancki...
- Tak, tak... - potwierdził, gorliwie kiwając łbem.
Wzięła wdech i kontynuowała:
- Ciężko jest opowiadać o tutejszych terenach, bo są na prawdę różne, ale mogę za to powiedzieć, że z pewnością nie będziesz się tutaj nudził - skwitowała z uśmiechem.
Wykrzywił pysk w typowo zwierzęcym grymasie, mającym przypominać uśmiech i rozejrzał się dookoła.
- Wygląda na to, że przestaje padać...
Pokierowała wzrok, zgodnie z kątem, który obserwował on i cicho przytaknęła.
- No więc, może zaprowadzę Cię do jakiejś nory w centrum stada? Będziesz miał stamtąd praktycznie wszędzie blisko. Do lasu na polowanie, nad rzekę po wodę, w góry po świeże powietrze i na obrzeżach, a to już nieco dalej, jest taki stary, opuszczony zamek, zamieszkały, przez różnorakie bestie... To po dreszczyk emocji. - Parsknęła cicho, widząc, że sam stwór wyszczerzył kły. - To chodź.
Wstali i skierowali się ku Centrum.
~*~*~
-... Także tu możesz zamieszkać - zakończyła luźną pogawędkę, towarzyszącą im w podróży.
Rozejrzał się po jaskini.
- Ładnie. - Ocenił.
Grota była duża, tak by Rogue się w niej pomieścił i jeszcze mógł zaprosić kilku znajomków. Może nie smoka, ale zdecydowanie ona sama, Ron i jeszcze jakiś gość czuli by się tu dość swobodnie.
- To ja Cię już zostawiam - odrzekła, wycofując się. - Mam mnóstwo roboty, pa!
- Pa... - odpowiedział niemrawo, dokonując oględzin swego nowego miejsca zamieszkania.
Opuszczając jaskinię, pozwoliła uśmiechowi wpełznąć na swój pysk. Lubiła uszczęśliwiać innych.
C.D.N
(Tak, raduj się, bo daję Ci spokój cx)
C.D.N
(Tak, raduj się, bo daję Ci spokój cx)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz