Pewnego, jak zwykle upalnego dnia Eros przechadzała się, po swych odkrytych terenach. Doskwierała jej nuda i samotność. Od dłuższego czasu nie ujrzała, ni jednej żywej duszy.
W jej głowie krążyła setka myśli, co też mogłaby z tym fantem począć, lecz każdą szybko odtrącała - Nie przydałyby się na dłuższą metę.
Nagle przypomniało jej się, jak to watahy wilków podążały jeden za drugim w zgranej, bliskiej sobie grupie. Ona, też chciałaby podążać za odległym zachodem słońca w takim towarzystwie.
Ona, też chciała założyć grupę.
Nie mogła być to zwykła grupa. Miała być to grupa odmienna, pełna różnic i sprzeczności, ale ze sobą zżyta.
Poczuła, że jej łapa wylądowała na czymś kleistym i miękkim; błocie. Uniosła ją i przyjrzała się swojemu dziwnemu śladowi.
Już, nawet wiedziała, jak to jej grupa się będzie nazywać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz