Ostre kły przesuwały się gładko po powierzchni kości, co rusz prowokując cichsze lub głośniejsze chrupnięcie. Ron był bardzo zadowolony ze swego znaleziska, a donośne mlaskanie odbijające się od ścian jaskini stanowiło tego niezbity dowód.
Gnat może nie był jakoś szczodrze pokryty mięsem, jednak liskowi to wystarczało. Nieczęsto udawało mu się w ogóle kosztować mięsa tak dużej zwierzyny, w dodatku tak świeżego. Dlatego też niezwykle cenił sobie walory smakowe tego delikatesu i delektował się każdym kęsem. Ba, zadał sobie nawet trud, by przytargać zwłoki do jaskini. A przecież miał wyraźną zasadę: żadnego jedzenia w domu. No cóż, zasady są po to, żeby je łamać, nawet jeżeli samemu się je ustala. W końcu dla tak pysznego kawałka mięsiwa warto.
Poza tym, nie zamierzał długo zostawać w norze. Towarzystwo Liarry było dla niego dość uciążliwe, choć powoli uczył się już ją tolerować. Mimo tego wiedział, że najlepiej mu się będzie mieszkało w pojedynkę. Dlatego też gnijące resztki jedzenia, jakie mogły zostać w pomieszczeniu po zakończonym posiłku, zupełnie liska nie martwiły, w końcu to już nie jego problem. I tak się niedługo wyprowadzi.
Chrupnięcie nieco głośniejsze od poprzednich wyraźnie oznajmiło, że Ronowi wreszcie udało się zmiażdżyć zębami twardą kość i dotrzeć do pysznego, pożywnego szpiku. Na samą myśl o jego smaku, żołądek liska zaczął niemalże wygrywać piątą symfonię Beethovena. Ledwie zdążył zanurzyć język w kremowej słodyczy, gdy...
- Ron? - Usłyszał niepewny głos, należący do, jak mu się zdawało, Eros.
- Tak? - Zapytał. Wypuszczenie kości z pyska okazało się dla niego o wiele trudniejszym zadaniem, niż można by przypuszczać.
- Przynoszę dobrą nowinę - oznajmiła przywódczyni, której przysadzista sylwetka właśnie wyłoniła się z wejścia do jaskini. Samica spojrzała na leżące pod ścianą truchło, jednak szybko przeniosła wzrok na liska. - Och, a co to? A z resztą, nie ważne. Ucieszysz się. Liarra się wyprowadza.
Uszy liska nieznacznie uniosły się wbrew jego woli, podobnie jak z resztą kąciki ust, które usilnie próbowały wytworzyć na lisim pysku szeroki uśmiech. W oczach Rona zawitał nowy błysk. Uważny obserwator zauważyłby nawet, jak przez jego ciało przeszła fala zmniejszająca napięcie mięśni. Nowina zdecydowanie liska ucieszyła. Co nie znaczyło, że chciał, by Eros zobaczyła wyraz jego radości. Schował się troszkę bardziej za kością.
- Czy to oznacza, że będę miał całą norę dla siebie? - Zapytał najbardziej obojętnym tonem, jaki mógł w tamtym momencie przybrać jego głos.
- Właśnie tak - oznajmiła Eros, energicznie kiwając głową.
- Och. Dziękuję - znów próbował kryć euforię za maską obojętności, jednak ostatnie słowo wypowiedział stanowczo zbyt wysokim tonem.
Eros? Jestem mistrzem zakończeń, wiem.
Oj, jesteś xd
OdpowiedzUsuń