Podniosła wzrok, dostrzegając karłowatą wilczycę. Jej sierść była mlecznobiała, prócz symetrycznych obwódek, wokół oczu, uszu oraz komicznie wyglądających skarpet na czterech łapach - Wszystko to było matowo-czarne. Było jeszcze coś, co aż nad zbyt zaskarbiało sobie uwagę osób trzecich, a mianowicie duże rozłożyste skrzydła, których pióra kojarzyły jej się z ptasim pierzem. Zdawałoby się, że sią wielce niesymetryczne, w stosunku do filigranowej sylwetki przybyszki...
Harpia uwięziona pod szponami Rogue'a zaczęła się szamotać, przypominając o swojej obecności i krzycząc:
- Sarazal! Sarazal, ratuj! To kanibale! Chcą mnie zjeść! - Zaskrzeczała tak nieprzyjemnie, że aż podkuliła swoje własne uszy.
- Wcale nie chcieliśmy Cię zjeść - Zaprzeczyła, marszcząc nos, bowiem skrzek stawał się coraz bardziej uciążliwy. - Co najwyżej wpisać do kajetu.
Harpia zamarła.
- Jakiego kajetu?
Westchnęła, cudem powstrzymując się od wywrócenia oczyma. Cała ta sytuacja zdawała się być już nieco męcząca.
- Mojego notesu. Jestem od k r y w c z y n i ą i dbam, by o d k r y w a ć coraz to nowe gatunki stworzeń... Względnie je opisywać, aby to znaleźć wyjątek, potwierdzający regułę. Możesz go puścić, Rogue.
Samiec rzucił jej nieprzychylne, podejrzliwe spojrzenie, ale łaskawie uniósł łapę. Harpia zaszamotała skrzydłami, niezgrabnie czołgnęła się z ziemi, po czym wzbiła się ku niebu i zniknęła gdzieś między kłębami chmur.
- Harpik! - Milcząca wadera pisnęła z naganą w głosie.
Już rozchylała skrzydła, by podzielić los towarzysza, ale Rogue zawarczał. Nie miał zamiaru pozwolić jej uciec.
Domniemana Sarazal rzuciła w jego stronę spłoszone spojrzenie i zwinęła swoje "ptasie narządy".
- Jestem Eros i bynajmniej nie zamierzam zrobić Ci krzywdy. Chciałabym tylko dowiedzieć się co-nieco o Twoim gatunku... Pustynne wilki są tutaj dość rzadko spotykane.
Rogue przysiadł z grymasem znudzenia na pysku i odwrócił wzrok.
Wadera, nabrawszy odwagi, rzuciła z nonszalancją w głosie:
- Pytaj.
Samiec uchwycił kątem oka jej sylwetkę, prychnął i ponownie skupił się na jakimś bliżej nieokreślonym obiekcie w oddali.
- No więc... Ten... - Nagłe zmiany postawy... Skąd ona to znała? - Może zacznijmy od tego, co Cię tu sprowadza?
Sarazal zamrugała i zaczęła opowiadać.
Sarazal?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz