Zmarszczyła nos. Jaskinia nie pachniała za ciekawie, dlatego też za punkt honoru obrała sobie jak najszybszą ucieczkę.
- Długo tu nie sprzątałeś? - Zagaiła, delikatnie odchylając się do tyłu.
Lis zamrugał kilkakrotnie, spojrzał jej w oczy i ewidentnie starał się dociec, co też takiego powiedziała. Wywróciła oczyma, ani trochę nie starając się tego ukryć. Jak można kompletnie ignorować swojego rozmówcę, a potem wcale się z tym nie kryć?
- Eee... - Stęknął Ronald. - O-oczywiście...
Zmrużyła oczy, po czym odparła beztrosko:
- No to super. Zabierz się za to od razu, żeby potem nie było kłopotu - Rudzielec wytrzeszczył na nią oczy, ale pokiwał głową. - To ja już idę. Chyba sobie poradzisz. Do widzenia!
I opuściła jaskinię, z satysfakcją notując w umyśle, że Ron już zawsze będzie słuchał każdego słowa drugiego zwierzęcia, najzwyczajniej bojąc się o podobną omyłkę. Najwyższy czas, by zacząć go wychowywać.
~*~*~
Po krótkim maratonie, polegającym na odwiedzeniu miejsca zamieszkania Rogue'a, w końcu udała się do swej jaskini... A raczej półki skalnej z zadaszeniem.
Gęste pnącza oddzielały grotę od świata zewnętrznego. Mała luka pozwalała, jednak sączyć się ospale do wnętrza jaskini promieniom słońca. Wskoczyła przez nią.
Umościła się wygodnie na prowizorycznym posłaniu ze skóry jakiegoś już dawno upolowanego przez nią zwierzęcia. Ułożyła pysk na łapie i pozwoliła swoim uszom opaść. Była wykończona.
To całe stado, to nie aż taki lekki kawałek chleba. Każda pojedyncza prośba kierowana była tylko i wyłącznie do niej, a i sama się pogrążając, załatwiała dodatkowe sprawy członków grupy.
Już od dawna nie zanotowała nic w swoim notesie. Kiedy to ostatnio było? W Grudniu? A może Listopadzie?
Jęknęła cicho, moszcząc się wygodniej; układając ogon wzdłuż ciała, wyciągając komicznie tylne łapy i kładąc głowę na boku. Niektórzy uważali, że taka pozycja (pełna poskręcanych członków - czy to łap, czy to uszu i ogona) nie jest zbyt komfortowa. Ona, jednak dorastała w licznym miocie, więc spróbujcie sobie wyobrazić, jak ciężko było znaleźć miejsce przy sutku matki. Przez to nikt nie narzekał, nawet jak rodzeństwo deptało Ci po głowie, albo ogonie - Liczył się dostęp do mleka i przyjemnie rozgrzanego ciała rodzicielki.
W tej pozycji zasnęła, z głową pełną sentymentalnych wspomnień z dzieciństwa, z migającymi przed oczyma gatunkami fauny i flory z kajetu, z myślami błądzącymi gdzieś swobodnie w dal...
Nie wiedziałam, któż to ma odpisać, ale trzeba zaangażować Panterę xd
Domyślcie się, kto wyśle następną część...
Rogue? cx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz